You are currently viewing Z cyklu: Perełki z mojej kolekcji (2)​

Z cyklu: Perełki z mojej kolekcji (2)​

„Kiedy gorąco czegoś pragniesz, to cały wszechświat działa potajemnie, by udało ci się to osiągnąć”. Ten cytat Paulo Coelho idealnie pasuje do historii, którą teraz chciałbym wam przedstawić. Historia ta znalazła swój początek podczas III sesji numizmatycznej GNDM „W numizmatyce widzisz tyle ile wiesz”. Wydarzenie to utkwiło głęboko w mojej pamięci. Wtedy to po raz pierwszy miałem możliwość przedstawić swoją książkę przed tak szeroką, zacną publicznością. To wzbudziło silne emocje, oprócz tego miałem okazję nawiązać kilka ciekawych znajomości. Wtedy też dane mi było zobaczyć półgrosza Jagiełły, którego bardzo zapragnąłem mieć. O rzadkości tej monety powiem tylko tyle, że widziałem ją wówczas po raz pierwszy. Rzecz jasna zadałem wtedy pytanie szczęśliwemu posiadaczowi o możliwość jej kupna, ale przecież miałem do czynienia z kolekcjonerem półgroszy, więc odpowiedź, którą otrzymałem nie zaskoczyła mnie w ogóle. To była lekcja pokory, nauka, że nie wszystko można mieć, ale z drugiej strony radość z tego, że nie wszystko w temacie półgroszy zostało odkryte, że nadal te monety kryją przede mną swoje tajemnice. Od tamtej chwili nie minął nawet miesiąc, kiedy otrzymałem prywatną wiadomość na jednym z forów numizmatycznych z zapytaniem o identyfikację i ocenę rzadkości pewnej monety. Link z tej wiadomości zaprowadził mnie do oferty jednej z zagranicznych aukcji. Jak się zapewne domyślacie tą oferowaną monetą był tak pożądany przeze mnie półgrosz Władysława Jagiełły. Nie był to ten sam egzemplarz, który widziałem podczas sesji GNDM, ale jego brat bliźniak wybity tą samą parą stempli. Nie chciałem go okłamywać, więc rzetelnie zidentyfikowałem zainteresowanemu tę monetę opisując jako kolekcjonerski rarytas wśród półgroszy. Przy okazji dowiedziałem się, że jest zainteresowany jej kupnem, w dodatku nie tylko on, ale również jego znajomy – inwestor. Uznałem za nieetyczne wchodzić w drogę, komuś kto mnie o tej aukcji poinformował. Na szczęście mój informator, zrezygnował ostatecznie z zakupu dając mi w temacie wolną rękę. Tego samego dnia podzieliłem się tą ciekawą nowiną z moim kolegą, również kolekcjonerem półgroszy. Wtedy nie wiedziałem, że on ma już tę aukcję na oku, a jej wygrana miała być dla mnie niespodzianką. Odtąd zrozumiałem, że szanse na to, że ta moneta będzie moja zmalały do zera. Oddałem koledze pierwszeństwo jej kupna. Z resztą ja w przeciwieństwie do niego miałem już półgrosza z sygnaturą w postaci kawalerskiego krzyża pod koroną. Stwierdziłem więc, że tym razem odpuszczę licytację na jego korzyść. W sumie cieszyłem się, że ten półgrosz będzie nasz. Mógłbym go przecież oglądać osobiście, a to już nie lada gratka. Wygranie aukcji miało być tylko formalnością. Mieliśmy licytować tak żeby wygrać. Nie my konkretnie, ale nasz pośrednik. Oczywiście był limit, od którego należało odpuścić, ale był ustawiony dość wysoko. Obserwowałem licytację do ostatniej minuty, sekundy, koniec! Aukcja zakończyła się sporo poniżej przewidywanej kwoty. Nie mogłem od razu zadzwonić z gratulacjami. Kiedy w końcu wykonałem telefon mój entuzjazm szybko zgasł. Okazało się, że wcale nie wygraliśmy tej aukcji! Pośrednik miał akurat gorszy dzień. Pomylił się w przeliczeniu kursu walut. W ostatnich sekundach aukcji złożył za niską ofertę. Tym razem szczęśliwcem został ktoś inny. Pogodziłem się z tym dość szybko. Ale, najwidoczniej nie tak to się miało skończyć…. Kilka dni po tym feralnym dniu rutynowo sprawdziłem pocztę. Przyszło powiadomienie z tego samego forum co ostatnio – prywatna wiadomość, a nadawca mi nieznany. Przeczytałem i nie mogłem uwierzyć. Napisała do mnie osoba, która wygrała aukcję tego półgrosza! Nie wiedziałem, czy to ten inwestor, o którym pisałem wcześniej. Nie miało to zresztą znaczenia. Wysłał zdjęcia, podał ofertę. Cena wydawała mi się bardzo wysoka. Miałem przecież w pamięci kwotę, za którą można było go mieć. Przez chwilę pomyślałem, że odpuszczę, ale po chwili namysłu zrozumiałem, że to jest ostatnia szansa. Drugi raz w życiu nie dostałbym takiej szansy. Zgodziłem się, no i jest! Półgrosz Władysława Jagieły – rzadka odmiana z krzyżem kawalerskim. Jakby samo to, że pólgrosze z krzyżem kawalerskim są niezwykle rzadkie, to ten dodatkowo z omyłkowym zapisem legendy rewersu +MREGIS&POLONIE. Najwyraźniej rytownik przez swoje roztargnienie zaczął wybijać na rewersie legendę awersu rozpoczynając od litery M. Szybko jednak się zorientował, lecz nie dbając o zaistniałą pomyłkę kontynuował pracę wybijając dalej już poprawną legendę. Z pewnością nie zdawał sobie sprawy jaką to osobliwość w ten sposób stworzył. Zapraszam do podziwiania!