You are currently viewing Fałszerstwa półgroszy Władysława Jagiełły

Fałszerstwa półgroszy Władysława Jagiełły

Fałszowanie monet

Fałszowanie monet to proceder, który towarzyszy człowiekowi od momentu istnienia pieniądza kruszcowego. Od starożytnych suberratów, aż po współczesne kopie rzadkich monet, falsyfikaty krążą w obiegu na szkodę dla emitenta i kolekcjonerów. Fałszerstwa obiegowych monet dla nas kolekcjonerów nie są niebezpieczne, przeciwnie, można je traktować jako ciekawostkę. Prawdziwą plagą są fałszerstwa starych monet. Handlują nimi nie tylko osoby prywatne, ale poważne domy aukcyjne, co gorsza oferując je zapakowane w pudełka firm grandingowych. To najczęściej odlewy ciśnieniowe, ale zdarzają się te najbardziej niebezpieczne kopie bite stemplami. Skala problemu jest duża, o czym świadczy liczba podejrzanych aukcji zgłaszanych przez użytkowników for numizmatycznych, jak choćby TPZN, gdzie tematowi poświęcono specjalny dział. W tym miejscu pragnę nieco uspokoić kolekcjonerów monet jagiellońskich, gdyż na ten moment fałszerze nie wzięli sobie na cel tego okresu mennictwa. W zasadzie jeśli już zdarzają się falsyfikaty to tylko tych najrzadszych i najdroższych monet. Kopie te są często tak ordynarne, że dość łatwo je rozpoznać. Brak im ducha epoki i tych unikalnych cech, którymi odznaczają się monety średniowieczne, a których nowoczesne maszyny nie potrafią odwzorować. Do podrobienia takich monet potrzeba zdolnego rytownika, który posiadł wiedzę z zakresu dawnych technik menniczych.

Fałszerstwa na szkodę emitenta

Ciekawym i wartym uwagi zagadnieniem są fałszerstwa monet na szkodę emitenta, czyli wybijane w czasach kiedy obiegał pieniądz, który miały naśladować. Zyski z tego procederu czerpali najczęściej ludzie bardzo zamożni:  szlachta, dostojnicy kościelni, książęta, a nawet królowie. Prywatne nielegalnie działające mennice ukrywali za murami swoich zamków, nie zniechęceni nawet karą śmierci, która groziła za to przestępstwo.  

W interesującym nas okresie działało wiele mennic fałszerskich, z czego najbardziej znane są zamek w Szaflarach koło Nowego Targu, w Barwałdzie pod Wadowicami oraz w Drahimiu (Stare Drawsko), gdzie fałszywą monetę polską i państw ościennych bił miejscowy starosta. Nieświadomy zakup takich falsyfikatów nie powinien być powodem rozpaczy, a wręcz odwrotnie. Jest to bardzo interesujący obszar numizmatyki i warto włączyć takie monety do swojego zbioru jako ciekawostkę.

Chcąc zachęcić was do zbierania falsyfikatów zaprezentuję kilka egzemplarzy ze swojej kolekcji. Jest ona dość pokaźna więc skupiłem się na wybranych, które szczególnie budzą mój zachwyt.

Fałszerstwa z mojej kolekcji

DSC03300

Ten piękny egzemplarz jest jednym z pierwszych jakie do mnie trafiły i sporo namieszał w pracy nad typologią półgroszy Władysława Jagiełły. Próba srebra na pierwszy rzut oka nie budzi wątpliwości. Piękny awers z rozwartą koroną bez sygnatur (typ XIV), na którym widnieje osobliwa, choć bezbłędnie zapisana legenda

To co jest nietypowe to znak międzywyrazowy w postaci sześciopromiennej gwiazdki oraz litery A i W, które w takiej formie na półgroszach tego typu nie spotykamy. Rewers zdobi orzeł nieznanej dotąd odmiany z charakterystycznie wygiętą „gęsią” szyją i napis otokowy co do którego również nie mam zastrzeżeń, poza obecnością  gwiazdki oraz odwróconej litery E, którą czasem widzimy na oryginałach. Dopiero porównanie z monetami, bezsprzecznie fałszywymi pozwoliło tę monetę odpowiednio zidentyfikować.

DSC03294

Powyżej przedstawiony egzemplarz nie przysparza większych kłopotów z rozpoznaniem. Wzorcem dla tej monety był półgrosz typu XI albo XII. Został wybity w srebrze niskiej próby. Legendę mimo błędu da się odczytać, natomiast kształt liter pozostawia wiele do życzenia. Nie wszystkie powstały techniką puncowania, część z nich została wyryta na stemplu oczywiście z uwagi na stopień skomplikowania niektórych punc. Korona jest chyba puncowana natomiast w przypadku orła trudno powiedzieć. Być może na kształt orła składały się jakieś punce składowe, gdyż jest to ewidentnie najtrudniejszy do podrobienia element. Znajomość typologii ma istotne znaczenie przy ocenie takiego egzemplarza.

Dzieło analfabety

Przygotowaniem fałszywych stempli często zajmowały się osoby niepiśmienne. Nie znając poszczególnych liter i ich znaczenia, nie potrafili nawet poprawnie skopiować napisów otokowych. W ten sposób powstawały takie osobliwości jak niżej przedstawione naśladownictwo półgrosza z sygnaturą „n”. Moneta jest podwójnie uderzona jednak uwagę zwraca naprawdę ładne wyobrażenie korony i kształt orła bardzo zbliżone od pierwowzoru. Rytownik musiał być zdolnym rzemieślnikiem, chociaż punce liter nie do końca mu się udały. Niewątpliwie tak zrobione fałszerstwo mogło długo krążyć w obiegu pozostając niewykryte.

DSC03304

Kim byli fałszerze monet?

Doceniając talent niektórych fałszerzy nie sposób nie zastanowić się, kim byli ci ludzie i czym zajmowali się na co dzień. Niektórzy mieli zapewne jakieś powiazania z oficjalną mennicą, o czym świadczą falsyfikaty tak poprawne typologicznie, że ma się wrażenie, że zostały wybite oryginalnymi stemplami. Gdyby nie warstwa srebra, która z czasem uległa wytarciu byłyby trudne do odróżnienia od oryginałów. Inne egzemplarze są tak niskiej jakości, że na pierwszy rzut oka wydają się podejrzane. Są też takie jak poniższy egzemplarz, który jest dziełem prawdziwego artysty. Za wzór posłużył półgrosz typu XVII. Uwagę przykuwa poprawny pod każdym względem awers zdobiony rozwartą koroną. Wokół niej bezbłędnie odwzorowana legenda, litery puncowane, kształtne. Gdyby nie miedź wyglądająca spod srebrnej powłoki można by mieć wątpliwości co do oceny. Rewers jest równie piękny, w dodatku orzeł, a zwłaszcza głowa jest tak dopracowana, że mogłaby konkurować z bliźniaczym oryginałem. Moneta niewątpliwie pochodzi z dobrze prosperującej manufaktury zatrudniającej prawdziwych specjalistów nie tylko od przygotowania punc i stempli, ale też metalurgii. Ogniowe srebrzenie zostało wykonane na tyle dobrze, że w znacznej części przetrwało do naszych czasów.

DSC03309

Półgrosz z literą D

Zdarzają się fałszerstwa, nad którymi głowili się najznamienitsi numizmatycy. Przedmiotem takich rozważań był półgrosz Władysława Jagiełły z sygnaturą D pod koroną, którego fakt istnienia pod koniec XIX w odnotował Kazimierz Stronczyński. W ślad za nim poszli Marian Gumowski oraz Stanisława Kubiak, która miała do dyspozycji egzemplarz znajdujący się w Muzeum Narodowym w Warszawie. Witold Borowski, z którym współpracowałem przy redagowaniu „Półgroszy Koronnych Władysława II Jagiełły 1394-1414” dostarczył przekonywujących dowodów, że wspomniany półgrosz należy uznać za monetę fałszywą. Z treścią jego wywodu można się zapoznać w jednym z rozdziałów wspomnianej pracy. Autor miał wiedzę na temat trzech egzemplarzy takiej monety, z czego dwie znajdowały się w kolekcjach prywatnych. Jako kolekcjoner półgroszy zapragnąłem mieć takiego półgrosza w swojej kolekcji, co wydawało się niedoścignionym marzeniem z uwagi na jego rzadkość. Nie wiem jakim cudem przegapiłem egzemplarz oferowany na Allegro w lutym 2023 r. Kolejny, co prawda z nieczytelną sygnaturą, ale niewątpliwie „D” przepadł na jednej z aukcji miesiąc później. To zabrzmi wręcz nieprawdopodobnie, bo nie minął miesiąc, a na aukcji pojawił się kolejny egzemplarz w dodatku najładniejszy ze wszystkich jakie widziałem. Szanse na jego wylicytowanie oceniałem nisko, ale niepoprawny opis waloru jako półgrosz z literą P dawały mi pewne nadzieje. Do dziś nie wiem jak mogłem go wylicytować za tak niewielką kwotę. To niewątpliwie najciekawszy falsyfikat w mojej kolekcji choćby z uwagi na zainteresowanie jakie wzbudzał wśród badaczy.

DSC03292

Na awersie tego pięknego egzemplarza widnieje rozwarta korona, która w polach kabłąków zamiast lilijek ma charakterystyczne krzyżyki zakończone kulkami.  Litery nie są idealnie odwzorowane, ale zachowują styl znany z półgroszy późnych emisji. Pod koroną widnieje wspomniana litera D, chociaż na moim egzemplarzu niezbyt dobrze widoczna. Rewers jest nieco gorzej wybity, ale poprawny typologicznie z orłem podobnym do odmiany O5 popularnym w XII, XIII, XIV, XV i XVII typach półgroszy. Srebro jest wyraźnie gorszej próby w porównaniu do oryginału natomiast warstwa bielenia dobrze uwiarygadnia to fałszerstwo.

Czy fałszowanie monet się opłacało

Na sam koniec zaprezentuję monetę, która stanowi kontrast do tych opisanych powyżej. Ten egzemplarz jest dowodem niskich umiejętności fałszerza. Para stempli została wykonana za pomocą technik rytowniczych, przez co trudno doszukiwać się ikonografii znanej z monet oryginalnych. To fałszerstwo aż razi w oczy i najciekawsze jest to, że wykonano je ze srebra dobrej próby. Nie jest to jedyny znany mi egzemplarz wybity tą samą parą stempli, więc nie ma mowy o produkcji jednostkowej. Zysk z takiej działalności musiał być niewielki, niewspółmierny do ryzyka.

DSC03314

Jeśli macie w swojej kolekcji jakieś ciekawe fałszerstwa, nie tylko monet Władysława Jagiełły, pochwalcie się!